wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 9: Z nienawiści stała się radość nie zadość

Czekała na niego pod swoim samochodem, które wcześniej przywiózł. Ile można czekać na mężczyznę, chyba obalił stereotyp czekania dłużej na kobiety. Co za filozofia wyjść z basenu, opłukać się, przebrać, wysuszyć włosy, ubrać resztę i wyjść?
Wyszedł, wokół niego było mnóstwo małolat, które rzucały się do niego po autograf. Spojrzał na nią błagalnym wzrokiem, zlitowała się. Niech zna jej łaskę, następnym razem on musi zrobić coś dla niej. Powędrowała w jego stronę, przebiła się przez tłum napalonych nastolatek.
-Kochanie, chodźmy. Wiesz że musimy zdążyć przed przyjazdem gości-powiedziała i chwyciła go za rękę. Dziewczyny, wszystkie, spojrzały na nią spod byka i chciały ją zabić. On nadstawił policzek, aby reszta zbiorowiska już od niego odeszła. Zbliżyła się do niego, jej usta były zaledwie kilka milimetrów od jego policzka. Wtedy on odwrócił się, zamiast jej usta na jego policzku, jej usta były na jego ustach. Miała ochotę go zabić. Oderwała się jak najszybciej, chytrze to rozegrał. Zdenerwowana wsiadła do samochodu i starała się jak najlżej zamknąć drzwi, ale niezbyt jej się to udało. Czekała na niego, ponieważ wiedziała, że nie może go tutaj zostawić. To byłoby nieuprzejme a ona była uprzejma. Jednakże kiedyś, ona będzie miała już dość i nie zlituje się nad nim, nawet gdyby miał umierać w najokrutniejszych mękach. Wsiadł do samochodu, uśmiechał się jak jeszcze nigdy.
-I z czego się tak cieszysz?-warknęła zapalając samochód, miała ochotę go wyrzucić, zabić, znowu.
-Wiesz z moich zazdrosnych fanek, w końcu chyba żadna niczego nie przeoczyła-powiedział i włożył swoje okulary. Włączyła radio, tak aby nie słyszała jego serca, jego oddechu, żeby nie słyszała żadnego ruchu, który on śmiał wykonywać.
Dojechali pod ich blok. Zamknęła samochód i weszła do bloku przez drzwi, które otworzył jej sąsiad, jak na gentelmena przystało.
-Nie miałem okazji podziękować za podwózkę, no i sama wiesz co.
-Tak ja nie miałam ochoty podziękować za sam wiesz co-doszła pod swoje drzwi i stanęła jak wryta-Kamil!
Krzyknęła jak poparzona i wskoczyła na blondyna, który stał pod jej mieszkaniem.
-Hej, mała-powiedział tuląc ją i obracając jak małe dziecko.
-Co ty tutaj robisz? Skąd wiedziałeś?-powiedziała na jednym wdechu, niesamowicie podniecona-zresztą nieważne, tęskniłam! Nawet nie wiesz jak bardzo!
-Ja też tęskniłem, mała-odparł biorąc głęboki wdech po czym dodał-Cześć, jestem Kamil.
-Cześć, Michał. Sąsiad-skinął na mieszkanie który leży na przeciw. Olimpia spojrzała na Michała chłodno, otwarła swoje mieszkanie i zaprosiła Kamila.
-Zaczekaj sekundę, weź swoje rzeczy i wejdź-kiwnęła na jego torbę, dosyć obszerną, Kamil posłuchał jej i wszedł do mieszkania, gdy zniknął Olimpia dokończyła-mógłbyś mi oddać klucze na czas nieokreślony? Wiesz, Kamil trochę u mnie zostanie.
-Jasne-powiedział lekko przybity, wyjmując klucze z kieszeni kurtki i podając je-cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz