Dla niej papieros był, czymś co pomagało jej się odstresować. Tak, to brzmi banalnie. Jednak gdy paliła, nie myślała o problemach, pracy, przeszłości. Po prostu skupiała się na nim i analizowała jego reakcję bo każdym zaciągnięciu. Kiedyś przysięgała sobie, że nigdy nie będzie siebie niszczyć. Niestety, los jej kiedyś nie sprzyjał, problemy przyciągała jak magnes. Nie było innego wyjścia dla niej, tylko papieros i alkohol. Pogrążała się w to ale w końcu, ktoś jej pomógł. I dzięki tej osobie, ona teraz może normalnie żyć, chociaż czasami musi zrobić to co kiedyś.-Zakaz palenia!-dobiegł ją, barwny głos mężczyzny. Który, był najgorszym koszmarem jaki mogła sobie wyobrazić.
-Naprawdę? Jak daleko mam uciec, żeby cię nie spotkać!-wstała i odwróciła się, nie stał tam sam, był z kolegą. Nawet, całkiem przystojnym kolegą- Dobry wieczór.
-Cześć-zagadnął uśmiechnięty Łasko- pani menager, z nim mieszka tak?
-Nie, jesteśmy tylko sąsiadami-odezwał się za nią Michał.
-Chyba, chciałeś powiedzieć AŻ,sąsiadami-dogryzła-powiedz mi dlaczego jesteś akurat na tym basenie, akurat o tej porze?-warknęła na niego i dopalając papierosa, wyrzuciła go.
-A no wiesz, znalazłem karteczkę. A tak po za tym to trzymaj-odparł, po czym szybko rzucił jej kluczyki-gdy wyjeżdżałem po Michała przyjechał facet z twoim samochodem. Więc on stoi o tam-wskazał na prawo gdzie stał jej najukochańszy wóz.
-Dziękuję, wybaczcie ale mam teraz zamiar trochę popływać-wyminęła ich i zniknęła za drzwiami basenu.
-Stary, nie licz na to-Łasko spojrzał na Michała, który był nadzwyczaj uśmiechnięty.
-Ale na co? To tylko moja sąsiadka, zresztą wiesz. Dopiero wchodzimy na ten basen a ona wcale nie jest taka twarda jaką gra. Uwierz-obaj wyciągnęli swoje torby treningowe z samochodu Łasko i weszli na basen-Po za tym, ty jechałeś samochodem, twoim. Olimpia nie będzie miała nic przeciwko jeżeli, się z nią zabiorę, przecież mieszkamy obok siebie.
-Mówię ci, ty będziesz miał z nią spore kłopoty, i tak ci się to nie uda!-zaśmiali się głośno i poszli do szatni.
Pływała, czuła się nieziemsko orzeźwiona. Dawno nie pływała, a kiedyś tak bardzo to lubiła a wręcz kochała. Jej spokój, zakłócił skok na bobę. Ta sama osoba, która czasami sprawiała, że się może się uśmiechnąć, teraz sprawiała jej ponury nastrój do końca dnia. Ona lubiła błogi spokój, który czasami był zakłócony, jej ulubionym kawałkiem piosenki. On uwielbiał hałas, który sam sprawiał aby tylko się z nią móc drażnić. Oni zagłębieni w świecie zbyt enigmatycznym, aby mogli bardziej odważnie przyciągnąć siebie, zamyśleni na sposób jaki si do siebie zbliżą, lecz pomijają właściwe i banalne detale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz