Obudziła się ze słuchawkami w uszach, słysząc ciągle muzykę. Stary nawyk ale nie potrafiła bez niego zasnąć, to jak rytuał. Poszła się odświeżyć aby pójść na małe zakupy. Parę nowych rzeczy do mieszkania by się przydało. Tym bardziej że nie zabrała ze sobą prawie nic. Tak jak już zaczynać od początku, to idzie się na całość. Była dziesiąta. Wyszła z łazienki i poszła się ubrać i umalować. Po dwudziestu minutach zabrała tylko torebkę i wyszła. Wyjechała samochodem spod swojego bloku i pojechała do najbliższego centrum. Po drodze słuchała jej ulubionych piosenek Happysad. Na parkingu wcale nie było tak wielu ludzi. Co wydawało się dziwne zwłaszcza że był weekend. Zabrała torebkę i weszła do sklepu. Skierowała się do sklepu z akcesoriami domowymi. W oko wpadł jej piękny obraz z wieżą Eiffla. Od razu wpakowała go do swojego wózka. Kupiła także lampę, wazon i cztery inne obrazy. Wszystko co kupiła było czarno-białe, czarne lub białe. Lampa była biała ale na niej widniały czarne motylki które na niej latały.Wyszła ze sklepu i podjechała wózkiem do samochodu. Zapakowała wszystkie rzeczy i odwiozła wózek. Wsiadła do samochodu, przekręciła kluczyk.. i nic, jeszcze raz i znowu nic.
-Cholerne auto!-krzyknęła po czym wysiadając z samochodu kopnęła w oponę.
-Może cie podwieźć?-usłyszała za sobą znany już głos. Odwróciła się i zobaczyła Michała.
-Dzięki, jakoś sobie poradzę.
-Daj spokój! Mieszkamy obok siebie, zadzwonię po mechanika i za chwile tu będzie żeby zabrać twoje auto a tymczasem wrócisz ze mną-uśmiechnął się wysiadając z swojego samochodu jak dżentelmen otworzył jej drzwi.
-Mam zakupy-odpowiedziała obojętnie.
-Nie ma problemu, zapakuję do swojego samochodu.
Po kilku minutach wszytko było spakowane i czekali jedynie na mechanika.
-Więc, skąd się przeprowadziłaś..?-zapytał kończąc niemą ciszę.
-Z Gdańska, mam na imię Olimpia-uśmiechnęła się-A ty Michał prawda?
-Tak, skąd wiesz?-zapytał z sztucznym zdziwieniem.
-Kolega tak cię wczoraj nazwał, więc śmiem twierdzić ze nie nazywasz się inaczej, to by było dziwne.
-Tak, wybacz. Sporo rzeczy kupiłaś-zauważył.
-Nie przywiozłam ze sobą zbyt wiele, nie chciałam. O to chyba mechanik!-odparła z uczuciem ulgi.
-Rzeczywiście-odparł po czym podszedł do mężczyzny który wysiadał właśnie z samochodu z lawetą. Porozmawiali, Michał wręczył mu kluczyki i chyba pieniądze, Olimpia nie zdołała tego zobaczyć.
Michał wrócił i jak dżentelmen otworzył Olimpii drzwi samochodu. Nic nie mówili, mężczyznę
najwyraźniej bardzo to skrępowało ponieważ włączył muzykę, a dokładniej tą samą piosenkę, którą Olimpia słuchała jadąc do centrum. Śpiewała sobie ją po cichy a Michał zauważając to zaczął wyć jak pies.
-Wpuść mnie! Na całe miasto, z całych sił! Wołam wpuść mnie, wpuść mnie bo skonam!!-Olimpia była przerażona jego piskliwym głosem.
-Wiesz, chyba lepiej jak będziemy tylko słuchać-odparła a Michał się zaśmiał. Przez resztę drogi dziewczyna pochłaniała Michała wzrokiem, a gdy on także na nią spojrzał od czasu do czasu, odwracała się i rumieniła tak słodko jak Michałowi się to podobało. Lubił kiedy ona czuła się zakłopotana. A ona lubiła kiedy on czuł się władczy.
OOOOOOOOOOooo! Jee! Ostatnie trzy zdaniaa i te rumieńceee! I wgl Michaaś <3 BOSKO *.*
OdpowiedzUsuńTylko pamiętaj, żeby pisać przecinki przed "że".
Ach, mogłabyś włączyć publikowanie komentarzy także anonimowo? Bo, żeby dodać komenta muszę się zalogować =.=
Lilly