środa, 6 lutego 2013

Rozdział 11: I tak delikatnie i subtelnie

Wstała i rozejrzała się wokół. Jego nie było, w myślach błagała aby to nie był sen. Usłyszała jak, któreś z drzwi się otwierają.
-Przepraszam, nie chciałem cię obudzić-odparł a ona spojrzała za siebie. Stał tam, owinięty jedynie w ręcznik.
-Nic się nie stało, właściwie to mnie nie obudziłeś, sama się obudziłam. Wiesz, która godzina?-zapytała i rozejrzała się wokół.
-Za chwilę wybije ósma.
-Co? Ja teraz powinnam być w pracy, o nie spóźnię się!-zerwała się z kanapy i w panice wbiegła do swojego pokoju. Szybko się ubrała, umyła i zrobiła lekki makijaż, pożegnała się z Kamilem i czym prędzej wyszła, biegiem do swojego samochodu.
Po kilku minutach była pod halą. Wbiegła po schodach na korytarz, który prowadził do jej biura.
Siedziała już przed biurkiem czwartą godzinę, zajmując się ostatnim stosem formularzy, które miała wypełnić  każdy z osobna, każdy z innymi danymi siatkarzy. Minęła szósta godzina, nareszcie była wolna. Postanowiła przed powrotem zrobić zakupy, ponieważ znając Kamila lodówka już świeci pustkami. Wsiadła do swojego samochodu, odjechała spod hali i skierowała się do sklepu, który był na ich osiedlu. Po kilku minutach dojechała, wzięła tylko portfel i zamknęła samochód. Gdy weszła, przy ladzie zobaczyła Michała, nieco przygnębionego, nie odpowiadał nawet flirty kasjerki. Stanęła za nim.
-Hej, Michał-uśmiechnęła się, on odwrócił się i niechętnie kiwnął głową. Nie wiedziała o co mu chodzi, nie zamierzała się więc starać, zabrała koszyk i zaczęła robić zakupy. Gdy doszła do lady, z koszyka prawie się sypało, był cały pełny. Zapłaciła i włożyła wszystko do toreb, które dokupiła. Wyszła ze sklepu.
-Pomóc?-zapytał, znajomy jej głos.
-Jasne, ale jestem samochodem, mogę cię powieść-powiedziała i wskazała głową na samochód. On zabrał jej torby i wpakował na tylne siedzenie. Wsiedli oboje do samochodu, jechali ten kawałek w błogiej ciszy, który ją krępował. pierwszy raz, jej najlepszy przyjaciel czyli cisza, ją krępował. Spojrzała na niego kątem oka, tak aby nie zauważył. Po chwili on odezwał się.
-Jak ci się mieszka z Kamilem?-zapytał a jego imię wymówił z lekką odrazą.
-To cię boli!-zaśmiała się i skręciła w miejsce, które było wolne przed ich blokiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz